Pewnego razu w kolorowej Kredkolandii Król Temperus osobiście zatemperował wszystkie Kredkusie i rzekł gromkim głosem:
– Słuchajcie uważnie, dziś pojedziemy do Muzeum Miasta Łodzi. Za pół godziny zbiórka przed Piórnicyklem. Proszę o punktualne przybycie.
– Ojej, ale fajnie!
– Hura! Hura!
– Super! Jedziemy na wycieczkę! – uradowały się Kredkusie.
Tylko Kredkuś Białek, zwany czasem Nudą wystąpił kroczek do przodu i zapytał:
– Królu Temperusie, a czy nie będzie nuuudno?
Król Temperus uśmiechnął się tajemniczo i powiedział:
– Na pewno nie będziecie się nudzić. Więcej nie zdradzę, bo nie byłoby niespodzianki.
Podróż z Kredkolandii na dziedziniec Muzeum Miasta Łodzi była trochę niebezpieczna. Chociaż świeciło słońce, niestety, wiał też silny wiatr i pasażerowie Piórnicykla piszczeli ze strachu. Lecz na miejscu – już w gmachu muzeum – prędko zapomniano o trudach podróży.
– Ooo, jaki piękny pałac!
– Pewnie ważny król tu mieszka!
– Jakie wielkie lustro!
– A schody, chyba do samego nieba!
– Ile tu zakamarków!
– I komnat!
Okrzykom zachwytu jeszcze długo nie było końca, lecz Król Temperus zaklaskał i rzekł głośno, a nawet uroczyście:
– Uciszcie się! Rzeczywiście, jesteśmy w pałacu, ale zamiast króla mieszkają tu dzieła sztuki. Duże pomieszczenia to nie komnaty, lecz sale. W salach znajdują się historyczne przedmioty, na przykład meble – antyki. A na ścianach wiszą cenne obrazy.
– Teraz możecie zwiedzić całe muzeum, patrzcie uważnie, żeby potem wszystko mi opowiedzieć i już w domu namalować na dużym kartolonie – zakomunikował Król Temperus. Kredkusie rozbiegły się czym prędzej i z wielkim zapałem zaczęły zaglądać do różnych pomieszczeń. Po jakimś czasie wszystkie zebrały się wokół Króla, a ten zadał im takie pytanie:
– Które z was zobaczyło coś ciekawego?
– Ja powiem!
– Nie ja.
– Ja pierwszy! – Jak zwykle Kredkusie zaczęły się przekrzykiwać.
Na to Król Temperus zmarszczył groźne brwi i rzekł:
– Tylko bez kłótni, bardzo proszę. Mówcie po kolei.
– Ja proszę Króla, byłem w pięknym, zielonym ogrodzie – zaczął Kredkuś Zielonek.
– A ja chciałem popatrzeć na błękitne niebo – rozpoczął opowieść Kredkuś Błękitek – i dojrzałem na dachu budynku kopuły i rzeźby. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego.
– A ja oglądałem klatkę schodową. Jest wyłożona mahoniową boazerią – takim specjalnym drewnem – relacjonował Kredkuś Żółtek.
– A wiecie co jest na pierwszym piętrze? – spytał Kredkuś Fioletek i nie czekając na odpowiedź gorączkowo opowiadał dalej – Tam jest Sala Lustrzana! Mówię wam, strasznie wysoka. Odbywają się w niej koncerty!
– Ja zwiedziłem Dużą Jadalnię – pochwalił się Kredkuś Granatek – jest to najbardziej reprezentacyjne wnętrze pałacu z pięknym wmurowanym w ścianę kominkiem.
– O, to pewnie przez ten kominek Święty Mikołaj wrzuca prezenty – wtrącił Kredkuś Białek zwany czasem Nudą, lecz nie tym razem.
Okazało się, że poddani Króla Temperusa dotarli także do pokoju bilardowego, karcianego, kominkowego, małej jadalni i do pozostałych zakątków wspaniałego pałacu, siedziby Muzeum Miasta Łodzi.
Król Temperus był zadowolony, jednak… nie do końca:
– A może któreś z was widziało coś jeszcze? – dopytywał.
– Królu Temperusie, ja znalazłem wystawy o Wielkich Łodzianach, najwięcej dowiedziałem się o Julianie Tuwimie – oznajmił Kredkuś Czerwonek.
Król uśmiechnął się zadowolony, jakby na to czekał i rzekł:
– Bardzo dobrze. Trzeba wam wiedzieć, że rok 2013 jest rokiem Juliana Tuwima, bo właśnie mija 60 lat od jego śmierci.
– Czy Julian Tuwim, to ten Pan, który pisał wierszyki dla dzieci? – spytał Kredkuś Błękitek.
– Jasne, ten sam. Kto robił ilustracje do jego wesołych bajek? Przecież my! – zawołał Kredkuś Zielonek – na przykład do wiersza „Lokomotywa” …
– I do wiersza „Kotek”! – wrzasnął Kredkuś Żółtek.
– I do wiersza „Rzepka”! – wtórował Kredkuś Fioletek.
– Też do „Abecadła”, i „Słonia Trąbalskiego”, i „Ptasiego radia”, i do „Zosi Samosi” … – przekrzykiwały się, swoim zwyczajem, Kredkusie.
– Prosiłem o spokój! Cieszy mnie, że tak doskonale pamiętacie naszą wspólną pracę nad książką dla dzieci. Musicie jednak wiedzieć, że Pan Julian Tuwim pisał także piękne utwory dla dorosłych. Był wielkim pisarzem. Dlatego należy do grona Wybitnych Łodzian – wyjaśnił Król.
– Jest w Łodzi taka ławeczka. Cała brązowa. Można na niej usiąść obok brązowego Pana Pisarza i nawet… potrzeć jego brązowy nos. To podobno przynosi szczęście – przypomniał sobie nagle Kredkuś Brązek.
– Oczywiście. Przy ulicy Piotrkowskiej stoi pomnik-rzeźba. Nazywa się „Ławeczka Tuwima” potwierdził Król Temperus.
– A teraz, moje Kredkusie, wielka niespodzianka. Słuchajcie uważnie. W jednej z sal dzieci będą miały warsztaty plastyczne. Muszą namalować obrazki do bajek napisanych przez dorosłych. Potem te bajki i ilustracje znajdą się w specjalnej książce – tłumaczył Król – tylko… rzecz najważniejsza…
– Ja wiem, co chcesz powiedzieć Królu Temperusie! – wyrwał się trochę niegrzecznie niecierpliwy Kredkuś Pomarańczek – jesteśmy zaczarowanymi Kredkusiami i żadne dziecko nie może się domyślić naszego przybycia!
– Ani tego, że magicznie pomagamy malować obrazki na kartonach – dodał Kredkuś Czarnek.
– W takim razie wszystko jasne. Ruszajcie szybciutko. Do dzieła! – dokończył Król.
I nawet wybaczył Kredkusiom nietakt, bo przecież nieładnie jest komuś przerywać wypowiedź, zwłaszcza królowi.
Tego dnia, na warsztatach plastycznych w Muzeum Miasta Łodzi, dzieci stworzyły wyjątkowe ilustracje do bajek. Naprawdę wyjątkowe. Bardzo kolorowe i wprost prześliczne.
Dzieciaki chyba się niczego nie domyśliły. Chociaż…
Siedząc już wygodnie w Piórnicyklu Król Temperus usłyszał jak dzieci wołały radośnie:
– Ale fajnie się dzisiaj malowało. Jak nigdy!
Wieczorem po powrocie do Kredkolandii, Król Temperus westchnął głęboko i na dobranoc podzielił się z Kredkusiami, takim oto, królewskim przemyśleniem:
– Nie ma szczęśliwego dzieciństwa bez czarów, bajek i baśni. Julian Tuwim dobrze o tym wiedział. Wie o tym każdy, kto pisze dla dzieci.
– Jakiś ty mądry, Królu Temperusie – westchnęły chórem zmęczone Kredkusie i usnęły, by śnić… kolorowo.