„Zrobiłeś siusiu na nocnik Tadziu, jak prosiłam?”
„Siusiu? Na nocnik?
Zrobiłem mamo miła”.
„Na pewno? Tadziu lepiej przyznaj, kochanie…”
„Oj mamo, na nocnik siusiu, ja nie kłamię.
I jak siedziałem na tym nocniku
żeby wysiusiać z siebie siku,
to szumiał kasztan zielony
i w okno zajrzały dwie wrony.
Na dworzu było zimno i wietrznie
a na nocniku przyjemnie, bezpiecznie.
I widziałem jak kropelki z kranu lecą
wysoko, wysoko,
tak wysoko, że jak poleciały, to już nie pospadały.
A za oknem jechała taksówka… i ciężarówka…
i tramwaj na krańcówkę i autobus…
A na rynku to słyszałem hałasy,
bo jedna przekupka robiła dużo krzyku,
jak robiłem to siusiu na nocniku.
Mama pokręciła głową ze zdumienia,
oczy ze zdziwienia miała jak spodeczki.
„Oj Tadziu, Tadziu, przecież widzę, że masz mokre majteczki…”