Kinga Michalska

Spóźniona łabędzica

Niepokoi się pan łabędź płynąc w Stawach Jana,
jest już późno, a nie wraca jego ukochana.

Miała tylko na godzinę iść na damskie plotki,
prawie północ już wybiła, lecz nie ma ślicznotki.

Schną przylepki, które dla niej dzisiaj zostawiłem,
schnie angielka, którą z trudem przed chwilą zdobyłem…

Wysycha na wiór żulik i pyszna chałeczka,
lecz cóż zrobić kiedy nie ma mego gołąbeczka.

Nagle wchodzi łabędzica cała uśmiechnięta.
„Gdzieś ty była? Przecież bułka cała już zeschnięta!”

Łabędzica się uśmiecha: „przepraszam ptaszyno,
ale wieczór taki piękny, że poszłam Pietryną”.